podsumowanie biegaczki

Podsumowanie pierwszej połowy roku 2017

Czas leci niesamowicie szybko – pora więc na podsumowanie kolejnego półrocza. Sporo się w tym czasie działo, były wzloty i bolesne upadki jednak sumując plusy i minusy mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że było to dobre biegowe pół roku,

W styczniu jednak wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie – sporo zajęć, a mało czasu, przeziębienie, niemożliwy do zniesienia mróz, przez co tylko 2 razy udało mi się potruchtać (po ośnieżonych i oblodzonych trasach, które wymagały wyjątkowej uwagi – niełatwo w takich warunkach się poślizgnąć).

STYCZEŃ 2017 – 11,68km

W lutym stwierdziłam, że wymówka „pogoda jest zła” nie może mnie zatrzymywać – dusiłam się bez biegania, organizm bardzo chciał się znowu systematycznie ładować tymi endorfinami. Zdecydowałam więc wykupić karnet na siłownię. Moja motywacja była tak duża, że pobudki po 5, aby rano pobiegać po bieżni stały się normalne. Kilka razy udało się też pobiegać w terenie – pamiętałam o zbliżającym się Półmaratonie Marzanny stąd moje treningi nabrały odpowiedniej częstotliwości. 26 lutego wystartowałam też w Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, na którym pobiłam moją życiówkę na 5km. Udało się złamać barierę 25 minut. 🙂

LUTY 2017 – 70,66km

Marzec to przede wszystkim drugi w moim życiu półmaraton. Co prawda w moich treningach nie miałam w tym roku długich wybiegów, jednak nie miałam też obawy, że nie poradzę sobie z dystansem połówki. Celem była poprawa czasu z października i złamanie czasu 2h 10min. Udało się i to z bezpiecznym zapasem. Mimo bardzo zmiennej pogody i momentami naprawdę silnego wiatru, biegło mi się w tym biegu dobrze i czułam się pewna swoich możliwości. Duży w tym udział dwójki biegaczy, z którymi pokonałam pierwszą połowę trasy (to 10km minęło mi wyjątkowo szybko).

MARZEC 2017 – 66,43km

W kwietniu biegałam sporo i bardzo chciałam dobiec do 100 km. Miałam w tym miesiącu 2 starty: 5km w Biegu Pamięci organizowanym przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa (kolejna życiówka na tym dystansie: 24:14) i 10km na Biegu Nocnym, który był biegiem towarzyszącym krakowskiemu maratonowi. Na tym drugim biegu bardzo chciałam złamać 50 minut w dyszce, jednak 2 dni przed startem dopadło mnie przeziębienie. Bolące gardło, stan podgorączkowy, cieknący katar czyli kumulacja tego wszystkiego czego biegacze najbardziej nie lubią, Bardzo chciałam jednak wystartować w tym biegu (planowałam go już rok wcześniej, jednak wtedy za późno zdecydowałam się zapisać) i mimo wszystkich buntów organizmu, a także pomimo niesamowitej ulewy stanęłam na linii startu. O życiówce nie było mowy, ale ukończyłam. Po biegu się nie rozłożyłam, więc nie mam sobie co pluć w brodę. Skutkiem ubocznym biegu był jednak lekki uraz kolana: czułam w nim ból  i lekkie kłucie – chyba znak dla mnie, że nie ma co się bić i na siłę dobiegać do 100 km, lepiej trochę zwolnić i kilka dni odpocząć.

KWIECIEŃ 2017 – 91,85km

MAJ 2017 – 60,76km

Pierwszy tydzień maja był odpoczynkiem ze względu na kolano, reszta miesiąca upłynęła delikatnymi biegami i jednym startem w Biegu Pamięci UJ. Miała to być szybkie 5 km, jednak kilka dni opadów przed biegiem sprawiło, że trasa była bardzo grząska i bieg momentami przypominał trasę Runmageddonu. Atmosfera imprezy wynagrodziła jednak wszystko, nawet ten ubłocony za kolana strój. 🙂

W czerwcu nic szczególnego się nie wydarzyło – nie był to bardzo intensywny miesiąc mojego biegania (z wyjątkiem dłuższego wybiegania w Boże Ciało), ale na pewno nie był to też, w żaden sposób miesiąc stracony. Chyba jestem gotowa, aby w lipcu przebiec te 100km! 🙂

CZERWIEC 2017 – 57,88km